Assign modules on offcanvas module position to make them visible in the sidebar.

0.00 ( 0 głosów )

Świdrujący, nieprzyjazny dźwięk ponownie rozdarł ciszę, powodując bolesne pulsowanie w skroniach. Jadwiga obawiała się, że znów pochwyci w szpony kolejny atak migreny. Jazgot przycichł na chwilę, by ze zdwojoną siłą zawarczeć ponownie. To było nie do wytrzymania. Kobieta schowała się w najdalszy kąt swego jednopokojowego mieszkanka, wtulając głowę między poduszki, ale i to nie przyniosło ukojenia. „Zaraz zacznę wyć” pomyślała ze złością. Zazwyczaj w takich chwilach brała laskę i wychodziła na spacer. Jednak sylwestrowy wieczór nie był dobrym pomysłem na przechadzkę. Zewsząd rozlegały się wystrzały fajerwerków, było zbyt niebezpiecznie.

Odkąd trzy miesiące temu do mieszkania obok wprowadził się nowy lokator, jej spokojne dotychczas życie zamieniło się w koszmar. Zza ściany, każdego popołudnia dochodziły odgłosy wiertarki. Na początku było to zrozumiałe i wytłumaczalne, właściciel przeprowadzał zapewne remont. Po trzech tygodniach stało się podejrzane, a po pięciu nie do zniesienia. Próbowała interweniować, ale sąsiad nie otwierał drzwi. Gdyby to była wiosna, mogłaby go przyłapać na wspólnym balkonie, gdyż rozdzielała ich tylko cienka ścianka z poliwęglanu. Polowała więc na niego, czatując pod drzwiami, jednak nie udało się jej, jak do tej pory zaskoczyć mężczyzny. Zresztą widziała go tylko jeden jedyny raz, gdy się wprowadzał. Miał około trzydziestu lat, wydawał się wykształconym i porządnym, młodym człowiekiem. Jak to pozory mogą mylić. Kończyły się jej pomysły na rozwiązanie tej nieznośnej sytuacji, bo pracownicy administracji budynku, policjanci i strażnicy miejscy odmówili interwencji. Na pomoc sąsiadów też nie miała co liczyć. Mieszkania w klatce albo stały puste, albo były wynajęte przez studentów, a ci późno wracali do domów i nie zauważali problemu. Dochodziła godzina dziewiętnasta, a z nią nadzieja, że w końcu ustanie nękające borowanie. Jednak na spokojny i cichy wieczór się nie zapowiadało. Jakżeż starsza kobieta nienawidziła Sylwestrowej Nocy. Oczywiście nie zawsze tak bywało, ale odkąd żyła w okowach migreny, każdy hałas był jej najgorszym wrogiem. Warkot ustał wraz z wybiciem pełnej godziny. Dzięki Bogu! Mogła włączyć telewizor i pooglądać ulubione seriale. Dotrwała do północy, zapadając w krótkie drzemki, z których wybudzał raz po raz huk wystrzałów. Wstała i wyjęła z barku czerwone wino, nalała do kieliszka odrobinę i podeszła do balkonu. Choć wzdrygała się przy każdym wybuchu, to lubiła podziwiać feerię barw nad miastem. Otuliła się szalem i odważyła się wyjść na balkon. Tylko na chwilkę. Zerknęła w prawo i ujrzała sylwetkę mężczyzny, który tak jak i ona stał z lampką wina w ręce. Uśmiechnął się do niej i uniósł kieliszek w górę. Nie miała czasu na reakcję, bo nagle jedna z rac rozbłysła tuż przed nią. Wystraszona upadła. Chwilę później pochylał się nad nią młody sąsiad, pomógł jej wstać i zaprowadził do mieszkania. Na szczęście nic się jej poważnego nie stało. Była tylko ogłuszona i rozdygotana. Wydusiła z siebie podziękowanie i kilka grzecznościowych słów. Mężczyzna wpatrywał się w nią z zakłopotaniem. Potem machnął kilka razy rękami. Nic z tego nie rozumiała. Sąsiad wskazał na drzwi, wyciągnął do niej dłoń. Zaskoczona dała się poprowadzić do jego mieszkania. Było zupełnie zaciemnione. „O Boże, co ja tu robię. A może to morderca” Jadwiga zatrzymała się ogarnięta lękiem. Nagle ściana przed nią eksplodowała światłem. Zamrugała kilkakrotnie i dopiero po chwili dojrzała coś, czego nigdy wcześniej nie widziała. Cała powierzchnia ściany pokryta była misternie ułożoną konstrukcją ledowych lampek, odbijających się w lustrzanej mozaice. Światełka magnetyzowały swym blaskiem. Dojrzała w nich tęczę i spirale, kwiaty i diamenty. Podeszła bliżej i odkryła setki haczyków, podtrzymujących konstrukcję. Nie pamiętała już, ile cierpienia jej przysporzyły. Odwróciła się do sąsiada i pomachała dłońmi, odwracając je w geście wkręcania żarówek. Biła brawo dla swego głuchego sąsiada, który stał z dwoma kieliszkami szampana. Później mu wytłumaczy… a właściwie, co złego jest w popołudniowych spacerach?

***

Izabella Agaczewska autorka opowiadań jest krakowianką. Uwielbia podróżować, jeździć

na rowerze i delektować się herbatą. Mama dwójki nastolatków. Wiecznie w niedoczasie...

"Aleja Cichych Szeptów" i "Poduszka na parapecie to nietuzinkowe powieści Izabelli Agaczewskiej. Zamów książki wraz

z dedykacją i autografem autorkihttp://izabellaagaczewska.pl/index.php/kontakt

Ocena

Produkt
Jakość
Styl

Oceny użytkowników

Oceń