Assign modules on offcanvas module position to make them visible in the sidebar.

0.00 ( 0 głosów )

Gdy wyszła zza rogu osiedlowego sklepu, dojrzała blok, w którym mieszkała. Automatycznie zwolniła kroku. Najchętniej obrałaby inny kierunek, ale wiedziała, że ucieczką tylko pogorszyłaby sytuację. Weszła na klatkę schodową, ostrożnie zdjęła plecak, wyjęła z niego klucze, uważając, by nie narobić niepotrzebnego hałasu, potem ściągnęła buty i bezszelestnie zaczęła wspinać się na drugie piętro. Zatrzymała się na półpiętrze, wzięła głęboki oddech, by uspokoić rozdygotane serce. Splotła drżące palce dłoni, w których kurczowo zaciskała klucze. Za nic nie chciała ich wypuścić, bała się, że metaliczny dźwięk, mógłby wszystko zepsuć. Podeszła do drzwi i niczym włamywacz ostrożnie włożyła klucz i przekręciła go w zamku bez najmniejszego chrobotu. Bezgłośne otwieranie drzwi opanowała do perfekcji, ale to nie gwarantowało jeszcze sukcesu. Wślizgnęła się do ciemnego przedpokoju, uważając, by nie potknąć się o rozrzucone buty, czy też dziurawy chodnik. Zerknęła przez uchylone drzwi sypialni. Była pusta. Podeszła na palcach pod łazienkę i wstrzymała oddech. Było cicho. Do sprawdzenia pozostała jeszcze kuchnia i duży pokój. Wszędzie jednak panowała cisza, znikąd nie dobiegały odgłosy chrapania. Cisza była dla niej najpiękniejszym dźwiękiem. Stała przez chwilę, delektując się nią. Przecież już za chwilę mogła przemienić się w krzyk, jęk, płacz, odgłos tłuczonych talerzy, plask skórzanego pasa czy też huk spadających mebli. Nie miała jednak zbyt wiele czasu na bezczynność. Rozglądnęła się ponownie po mieszkaniu, próbując ogarnąć wzrokiem cały rozgardiasz, jaki pozostawiła po sobie miniona noc. Ta i poprzednie, których ślady wciąż można było dostrzec. Pośpiesznie zaczęła porządkować pomieszczenia. Najpierw trzeba posprzątać kuchnię, tam najpewniej będzie pierwsza kontrola, potem łazienka i pokoje. Stop. Pierwszy przedpokój!

Nagle usłyszała szuranie po schodach, zamarła. „Gdzie się ukryć? Może udać chorą i położyć się do łóżka? – gorączkowo myślała Anielka. –Tak, to dobry pomysł. W razie czego kołdra zamortyzuje uderzenia, przynajmniej na początku”. Położyła się na prawym boku i cicho jęknęła. Zapomniała o siniakach na plecach i biodrze. Nie mogła jednak zmienić pozycji. Może lewa strona okaże się bardziej odporna na ból. Kroki stawały się coraz głośniejsze, ucichły. To był ten moment. Zaraz usłyszy dźwięk kluczy. Serce zatrzepotało, a z piersi wyrwał się cichy szloch, momentalnie stłumiony przez poduszkę. Po chwili znów rozległo się szuranie, które powędrowało w górę.

Z ulgą wyszła z łóżka i wróciła do błyskawicznych porządków. Na szczęście w lodówce była pomidorowa, która powinna zapewnić kilka chwil spokoju . Nie odważyła się jej podgrzać, choć żołądek już dawno domagał się jedzenia. Znalazła kromkę chleba i posmarowała topionym serem. Może mamie uda się choć dzisiaj coś ugotować. Nie pamięta, kiedy ostatnio jadła obiad w domu. Wiedziała, że musi na niego zasłużyć. Niestety, bardzo dobre oceny w szkole nie wystarczały…

Uff, porządki były skończone. Jeszcze raz rozejrzała się, sprawdzając, czy wszystko jest na należytym miejscu i czy żadna niepożądana rzecz nie sprowokuje awantury. Teraz należało zasiąść do lekcji. Nie mogła zwlekać. Jeszcze kilkakrotnie odgłosy na klatce schodowej doprowadzały do palpitacji jej małe serduszko. Przetestowała kilka kryjówek, dochodząc do przekonania, że najbezpieczniejszy będzie balkon.

Nie zdążyła się ukryć, klucze znienacka zazgrzytały w zamku, paraliżując dziewczynkę, skupioną na czytaniu lektury. Znów dała się zaskoczyć. Poczuła dłoń na swojej głowie i zadrżała. Jednak to nie była ciężka ręka ojca. Odwróciła się i zobaczyła zapłakaną twarz mamy.

- Anielciu, moja kochana – wykrzyczała mama, przytulając z całych sił swą córeczkę. – Tata miał wypadek. Jest w szpitalu.

Dziewczynka wtulała się w opiekuńcze ramiona, powoli dochodziło do niej znaczenie słów wypowiedzianych przez matkę. Nie wiedziała, jak zareagować. Marzyła o tym, żeby ojciec zniknął, choć na jeden dzień, ale nie wierzyła, że to może się ziścić.

- Mamo, a czy to wielki grzech, cieszyć się z czyjegoś nieszczęścia? – zapytała niepewnie.

- Nie, nie można się z tego cieszyć – z trudem powiedziała kobieta. Po namyśle jednak dodała – Ale możesz się cieszyć z wakacji.

- A jak długie będą te wakacje?

- Postaram się, żeby już nigdy się nie skończyły Anielciu – wyszeptała mama.

W tym momencie mała dziewczynka znienawidziła ciszę.

***

Izabella Agaczewska autorka opowiadań jest krakowianką. Uwielbia podróżować, jeździć na rowerze i delektować się herbatą. Mama dwójki nastolatków. Wiecznie w niedoczasie... Pisze powieści obyczajowe i ksiązki dla dzieci.

"Aleja Cichych Szeptów" i "Poduszka na parapecie" to książki nietuzinkowe. "Sanatorium cudów" zachwyca nie tylko dzieci, ale i dorosłych.

Zamów książki z dedykacją i autografem

 

Ocena

Produkt
Jakość
Styl

Oceny użytkowników

Oceń