Michał był pogrążony we własnym świecie. Wirtualna rzeczywistość, w którą zatapiał się, zakładając okulary i odpalając grę na kompie, zupełnie alienowała go od realnego, nudnego życia. Irytowało go ciągłe utyskiwanie mamy, jej czepianie się o byle co. Bez przerwy słyszał to samo – ucz się, sprzątaj, zrób zakupy, ponownie: ucz się, sprzątaj, zadzwoń do babci, i jeszcze raz – ucz się, sprzątaj, wyrzuć śmieci… Niekończące się litanie puszczał mimo uszu. Dzisiaj mama od rana nawijała o odwiedzinach u babci. Udało mu się wywinąć od tej żenującej wizyty. W końcu nauka była najważniejsza, a sprawdzian z fizyki był na liście priorytetów. To nieistotne, że klasówka została przesunięta. Wymówka była idealna. Babcia wciąż traktowała go jak małe dziecko. Podtykała pod nos jedzenie i wciąż mówiła, żeby jadł, dokładając dodatkowe porcje, mimo jego protestów. I gadała, gadała, wciąż dopytywała co u niego, co w szkole. Nieustannie pouczała, radziła i marudziła. Na dodatek mówiła do niego Misiu – Pysiu, jakby wciąż był przedszkolakiem, a nie maturzystą. Unikał tych wizyt niczym ognia, nie chciał nadal być niańczony.
Poczuł głód, zatrzymał grę i poszedł do kuchni, otworzył lodówkę i wyciągnął parówki. Wrzucił je do garnka i nastawił kuchenkę. Nalał wodę do czajnika. Gdy posiłek był gotowy, zasiadł przy stole. Ze zdziwieniem stwierdził, że mama zostawiła dla niego kopertę i krótką informację.
„Obejrzyj film, gdy znudzą Ci się gry”. Poczuł się idiotycznie, a więc mama nie dała się nabrać na rzekomy test z fizyki. Płytka DVD zaintrygowała go na tyle, że od razu wsunął ją do laptopa.
***
- A Michałek nie przyszedł? – zapytała starsza kobieta, a w jej głosie dało się usłyszeć rozczarowanie. – Pewnie ma dużo nauki przed maturą.
- Tak, mamo – Joanna starała się, aby nie wybrzmiała fałszywa nuta. – Ma jakiś sprawdzian, chyba z fizyki. To dla niego ważne. Chciałby studiować na AGH, tam fizyka to podstawa.
Szybko zmieniła temat i zabrała się do porządków, miała w planach umycie okien. Myślała, że pomoże jej w tym syn. Ale cóż, jak zwykle się przeliczyła. Była rozgoryczona. Jej matka, przez kilka lat opiekowała się Michałem, gdy był mały. Bywała niekiedy zazdrosna o ich niezwykle silna więź. Jednak z upływem czasu relacje babci z wnuczkiem rozluźniły się i przerodziły w obojętność ze strony chłopaka. Było to bardzo bolesne dla jej matki, która czuła się samotna. Teraz wymagała dodatkowej opieki, niedawno przeszła operację wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego i nie była jeszcze w pełni sprawna. Najbardziej doskwierał jej brak kontaktu z Michałem. Był jej oczkiem w głowie. Tęskniła za nim.
Joanna wdrapała się na trzystopniową drabinkę i walczyła z otwarciem starych, drewnianych okien. Mama nie chciała słyszeć o wymianie na plastikowe. Gehenną było rozkręcanie ram. Trzeba było porządnie wysuszyć wewnętrzną część szyb, żeby nie zaparowały. Starsza kobieta w tym czasie dreptała po mieszkaniu, wycierając kurze. Córka, co prawda, protestowała, ale Wanda ani myślała słuchać. Nie chciała być ciężarem dla innych. Gdyby nie ta operacja, sama umyłaby okna, tak jak robiła to przez kilkadziesiąt lat.
Nagle rozległ się dźwięk dzwonka. Wanda nieco zaskoczona pokuśtykała do drzwi. W progu stał jej Michaś. Twarz kobiety rozpromieniła się w uśmiechu. Michał wyściskał babcię, po czym zabrał się dziarsko do roboty. Okna wymył w trymiga, potem naoliwił skrzypiące drzwi i naprawił cieknący kran. Babcia była wniebowzięta. Gdy całe mieszkanie było posprzątane, zasiedli w trójkę do najlepszych na świecie pierogów ruskich, które babcia lepiła z taką pasją. Po kilku dokładkach Michał położył na PRL-owskiej ławie laptopa i puścił płytkę DVD. Na ekranie pojawił się kilkuletni chłopczyk, który na łące zrywał polne kwiatki. Z bukietem w dłoni podbiegł do kobiety, siedzącej na kocu.
- Kocham Cię babciuniu! – wykrzyknął i wtulił się w otwarte ramiona.
- Ja ciebie też, Michałku! – powiedziała kobieta.
- Nie mów do mnie Michałku. Psecies jestem twój Misiu – Pysiu, zapomniałaś babciu?
- Nie zapomniałam.
- Zawse tak do mnie mów, nawet jak będę juz taaaaki duzy jak to dzewo.
- Dobrze Misiu – Pysiu.
Sceny zmieniały się, wywołując na twarzach widzów uśmiech i wzruszenie. Zdarzenia sprzed kilkunastu lat sprawiły, że serce Wandy przyspieszyło. Michał, choć na początku zażenowany, dopytywał o okoliczności nakręconych momentów z jego życia.
Joanna pozbierała naczynia i z kuchni obserwowała, jak babcia i wnuk zatopieni we wspomnieniach, ponownie odnajdują drogę do siebie.
***
Izabella Agaczewska autorka opowiadań jest krakowianką. Uwielbia podróżować, jeździć na rowerze i delektować się herbatą. Mama dwójki nastolatków. Wiecznie w niedoczasie... Pisze powieści obyczajowe i ksiązki dla dzieci.
"Aleja Cichych Szeptów" i "Poduszka na parapecie" to książki nietuzinkowe. "Sanatorium cudów" zachwyca nie tylko dzieci, ale i dorosłych.
Zamów książki z dedykacją i autografem